Mamy tu tak potrzebny spokój…
43-letnia Aleksandra z obwodu żytomierskiego jest żoną Wołodymyra (38 lat) i matką czworga dzieci: Anny (19 lat), Alli (17 lat), Iwana (10 lat) i Saszy (6 lat). Po wybuchu wojny szybko podjęła trudną decyzję o wyjeździe do Polski.
„Wybrałam Polskę, bo liczyłam, że wojna się niedługo skończy i będę mogła wrócić do domu” – mówi Pani Aleksandra.
Droga do Polski była wyczerpująca i pełna niebezpieczeństw. Rodzina przemierzała pieszo kilkaset kilometrów, unikając wojsk najeźdźcy i uciekając przed bombami.
„To było 8 marca 2022 roku. Wszędzie były bombardowania. Szliśmy 7 godzin na piechotę. Zadzwonili przyjaciele, że Rosjanie są już niedaleko, żebyśmy zabrali swoje rzeczy i przyjechali jak najszybciej. Bardzo się bałam, cały czas coś się działo, nie wiedzieliśmy, czy będziemy zbombardowani, czy nie” – wspomina trudną wędrówkę Pani Aleksandra.
Droga była szczególnie traumatyczna dla najmłodszego syna, Saszy, cierpiącego na autyzm.
„Mój najmłodszy syn ma autyzm. Boi się światła i dźwięków, cały czas się boi do tej pory głośnych dźwięków i tego, że były zamknięte okna, że było tak bardzo ciemno. Sasza nie mówił, nie rozmawiał, nie reagował. Dla bezpieczeństwa, zawiesiłam mu tabliczkę z informacjami jak się nazywa, kiedy i gdzie się urodził i z innymi danymi, na przypadek, gdyby się zgubił. Bałam się o niego, był tak zamknięty w sobie. Cały czas w drodze do Polski płakałam z bezsilności, nie wiedziałam, co nas tam czeka” – mówi Pani Aleksandra.
Po przyjeździe do Polski, rodzinę Aleksandry przyjęła rodzina, która znała jej mamę sprzed 20 lat. Pomogli załatwić szkołę dla dzieci w Warszawie, jednak szybko musieli szukać osobnego mieszkania.
„Niestety, musieliśmy szybko szukać osobnego mieszkania, bo to była rodzina z dużą liczbą dzieci, dla Saszy spore obciążenie. Dodatkowo właściciel mieszkania był uzależniony od alkoholu i czułam się niezbyt bezpiecznie” – wspomina Pani Aleksandra.
Wkrótce znaleźli mieszkanie w Otwocku w ramach programu „40+”. Ale nie było to ich miejsce na ziemi. Wkrótce znajoma poinformowała ich o fundacji Habitat for Humanity Poland, która pomaga rodzinom uchodźczym z Ukrainy w znalezieniu mieszkania. Dzięki niej znaleźli mieszkanie na warszawskiej Pradze w ramach programu „Krok do Domu”.
„Jak znalazłam się w tym miejscu, poczułam się wreszcie dobrze, co za ulga! Najpierw zawarłam umowę na 3 miesiące, ale zostałam na dłużej, teraz mam umowę na rok” – mówi Pani Aleksandra.
“To było dla nas błogosławieństwo, mamy tu tak potrzebny spokój” – dodaje, opisując ulgę, jaką poczuła po podpisaniu umowy najmu.
Fundacja nie tylko pomogła im w znalezieniu mieszkania, ale także wspierała ich w dopinaniu wszystkich formalności.
W Polsce czują się dobrze. Pani Aleksandra znalazła pracę w szkole i rozpoczęła studia na uniwersytecie. Ich życie zaczęło nabierać sensu, a mieszkanie na Pradze daje im poczucie stabilności, szczególnie w kontekście potrzeb Saszy. Kontakty z właścicielem mieszkania okazały się także bardzo dobre. Mimo że szybko zaczęli się aklimatyzować, marzeniem Aleksandry jest powrót do domu.
„Moje największe marzenie jest takie, żeby skończyła się wojna i żebyśmy mogli wrócić. Mamy do czego wracać, nasz dom stoi, tam urodziły się nasze dzieci, to jest nasze miejsce na ziemi, tam jest nasze całe życie,” mówi. „I żeby nigdzie już nie było wojny” – dodaje wzruszona.
Kolejna historia ➔