Historia Pani Valentyny i jej rodziny

 

Historia Pani Valentyny i jej rodziny

 

Valentyna wraz z córką i sześcioletnią wnuczką przybyły do Polski w marcu 2022 roku. Uciekły ze swojej ojczyzny, gdy ich rodzinne miasto Zaporoże znalazło się pod zmasowanym ostrzałem rosyjskich sił zbrojnych.

Valentyna, Yana i Anastasiia wydostały się z Zaporoża pociągiem, w jednym przedziale z innymi, 12 osobami. Całą drogę słychać było płacz dzieci, czuło się strach i lęk przed tym, co będzie dalej… W maju 2022 roku w ramach projektu „W drodze do domu” zamieszkały w Warszawie. Yana znalazła pracę w gastronomii, a jej córka rozpoczęła naukę w szkole. Valentyna chodzi na spotkania z ukraińską społecznością. Nie jest im łatwo, ale każdego dnia starają się normalnie żyć i czerpać radość z najdrobniejszych rzeczy.

Dom to beztroska zabawa i spokojny sen dziecka. Zawsze będziemy wdzięczne za dobro, którego tutaj doświadczyłyśmy.

„Dom to dla mnie przede wszystkim bezpieczeństwo. Dach nad głową. Spokojny sen dziecka, beztroska zabawa córki. Miejsce, gdzie można odnaleźć spokój. Gdzie można być zrelaksowanym, wesołym bądź smutnym. Gdzie można położyć się i nakryć ulubionym kocem. Dom to miejsce, gdzie nie trzeba się bać, ani przed niczym uciekać. Gdzie nic nam nie zagraża. Tak czujemy się teraz tutaj, w Polsce” – mówi pani Valentyna.

 

  • Fot. Natalia Poniatowska

 

Każdego dnia staramy się normalnie żyć i czerpać radość z najdrobniejszych rzeczy.

Jesteśmy ogromnie wdzięczne za nasz obecny dom, mamy tyle przestrzeni, a pod naszym balkonem kwitnie bez. I choć wciąż myślimy o tych, którzy zostali w Ukrainie i walczą o naszą wolność, w okopach, bez wody, gazu, światła, jedzenia, wiemy, że musimy być silne i żyć dalej. I choć marzymy o powrocie do naszego kraju, kiedy już wojna się zakończy, to nigdy nie zapomnimy tego, jak ogromne wsparcie tutaj otrzymałyśmy. Zawsze będziemy wdzięczne za dobro, które nas spotkało i za serca, które okazali nam Polki i Polacy. Gdy tylko wrócimy do ojczyzny, skosimy trawę, posprzątamy dom, a potem zrobimy razem szaszłyki… – dodaje.